Artykuł dodany - 2023-09-25
Sezon porodowy to dla wielu hodowców czas spędzony na obserwacji, wyczekiwaniu i czasem niepewności. Szczególnie wydarzenie to jest stresujące dla osób, które jeszcze nigdy nie sprawowały opieki nad nowonarodzonym cria i jego matką. Co należy wykonać, jak ocenić, czy wszystko jest w porządku i kiedy udzielać pomocy? Niniejszy artykuł ma za zadanie przedstawić podstawowe etapy związane z ciążą, porodem i pierwszymi krokami w życiu cria oraz zadaniami człowieka w tym okresie.
Alpaki mają specyficzną fizjologię rozrodu. Owulacja, niezbędna do zapłodnienia następuje po kopulacji w wyniku czego samice nie mają typowego cyklu rujowego. Akceptacja samca wynika z obecności dojrzałych pęcherzyków jajnikowych i zazwyczaj jest to stała gotowość do rozrodu, o ile inne czynniki fizjologiczne i fizyczne na to pozwalają. Ciąża trwa około 345 dni, czyli 11,5 miesiąca i niestety czas ten może ulegać sporym wahaniom. Ze względu na dość wysokie ryzyko zamierania zarodków w okresie niskiej ciąży warto przeprowadzać badanie potwierdzające obecność i rozwój płodu. Pierwszą oznaką może być brak akceptacji samca przez samicę, która zaczyna go kopać i opluwać przy próbie krycia, ale nie można tego uznać za 100% wyznacznik.
W badaniu rektalnym USG ciążę można stwierdzić około 21 dni po kryciu, przez powłoki brzuszne w 6 tygodniu. Jest to proste i bezpieczne narzędzie, pozwala również stwierdzić ciążę bliźniaczą. USG jest najczęściej wykorzystywaną metodą stwierdzania ciąży, ale niestety czasem zarodka nie widać w obrazie. Potwierdzenie ciąży można wykonać również przez badanie poziomu progesteronu we krwi (wynik pozytywny to >1ng/ml). Można je stwierdzić około 15-20 dni po ostatnim udanym kryciu. Jest to bardzo skuteczna metoda, ale wiąże się z potrzebą pobrania krwi i jest droższa niż USG.
Przez większość ciąży powłoki brzuszne nie powiększają się bardzo, pod koniec można zaobserwować bardziej uwydatniony brzuch, choć i to nie musi być regułą. Ciąże bliźniacze są wybitnie rzadkie i niepożądane. Niemal wszystkie kończą się poronieniem obu lub jednego z zarodków. Młode z ciąż bliźniaczych są dużo słabsze. Czasem na pierwszym badaniu USG widać dwa zarodki, a później już tylko jeden (drugi zostaje zresorbowany). Kiedy termin porodu się zbliża warto obserwować samicę, może być niespokojna, częściej oddawać mocz, u wieloródek może powiększyć się wymię, a na kilka dni przez porodem pojawić się na strzykach woskowy czop, ale nie u wszystkich występują takie oznaki. Dlatego tak trudno jest dokładnie określić, kiedy rozpocznie się poród.
Składa się z trzech faz: rozwarcie szyjki macicy, wyparcie płodu, wydalenie łożyska. Pierwsza z nich może trwać od 2 do 6 godzin, samica jest wtedy niespokojna, więcej muczy i często wydala mocz i kał. Zakończenie tej fazy zwiastuje pojawienie się płodu w drogach rodnych, które może poprzedzać wystający worek owodniowy wypełniony płynem lub wypływ samego płynu ze sromu. Znacząca większość porodów odbywa się bez komplikacji, a samice zazwyczaj rodzą w słoneczne, wietrzne dni w godzinach porannych do wczesnego popołudnia.
Prawidłowe ułożenie płodu przedstawia rycina 1. Przednie nogi wysunięte są do przodu i na nich spoczywa główka. Porody z nogami nad głową również kończą się sukcesem bez potrzeby pomocy. Rzadziej spotyka się pozycję ogonową (tylne nogi pierwsze), gdzie istnieje większe ryzyko, że cria nie przeżyje, jeśli poród będzie się przedłużał. Pozycje, gdzie głowa lub kończyny są zawinięte (nieprawidłowe ułożenie płodu - ang. dystocia) zazwyczaj wymaga pomocy człowieka. Doświadczony właściciel lub lekarz weterynarii może zmienić ułożenie cria, by matka mogła urodzić. Idealny poród trwa nie więcej niż 30 min, a bezpieczny czas trwania porodu to nie więcej niż godzina.
W trakcie porodu samica może się kłaść i wstawać, ale ostatecznie młode jest wypierane zazwyczaj na stojąco. Jeśli widać, że matka ma problem, poród od jakiegoś czasu nie postępuje, młode widać w drogach rodnych, ale nie jest wypierane, albo zwisa głowa i nogi a tułów i reszta pozostają wewnątrz powinno się wezwać lekarza weterynarii. Ostatnią fazą jest wydalenie łożyska. Mimo, że cria jest już na świecie nie można zapomnieć o tym etapie. Łożysko powinno zostać wydalone do 6 godzin po porodzie, zwykle około dwóch, ma czerwonawy kolor. Powinno się je rozłożyć i sprawdzić, czy są obecne wszystkie końcówki.
U alpak rzadko dochodzi do zatrzymania łożyska, ale jeśli nie zostało wydalone należy wezwać lekarza weterynarii, który zazwyczaj podaje oksytocynę. Czasem widać, że wystaje ono z dróg rodnych, można spróbować je wyjąć w rękawiczkach ciągnąć bardzo powoli i jednostajnie by nie doszło do przerwania, najlepiej, jeśli robi to doświadczona osoba. Łożysko po porodzie nie jest ukrwione i niewydalone zacznie rozkładać się w macicy doprowadzając nawet do śmierci, dlatego nie można go lekceważyć. Alpaki nie zjadają łożyska.
Ryc. 1. Prawidłowe ułożenie płodu (źródło: Runcan E.E and Coutinho da Silva M.A. 2022. Reproduction and the Reproductive System. In: Niehaus A. (Eds). Medicine and Surgery of Camelids, 4th ed. Wiley Blackwell)
Młode zaraz po porodzie jest w pełni rozwinięte, z okrywą włosową, siekaczami, otwartymi oczami i kanałami usznymi. Pokryte pozostałościami błon płodowych jest obwąchiwane przez matkę, ale nie wylizywane. Pierwotnie cria wysychały same na słońcu i wietrze. Prawidłowa masa urodzeniowa to 6-10 kg, która może spaść kilkaset gramów w pierwszej dobie po urodzeniu, ale w ciągu miesiąca powinna zostać podwojona. W ciągu 30-45 min po urodzeniu temperatura rektalna może spaść (do około 36,5°C), ale zaraz po tym powinna wzrosnąć do prawidłowego 37,5°C (max 39,2°C).
Po kilkunastu minutach młode powinno zacząć próbować wstawać i szukać wymienia. Nie jest niczym dziwnym, że początkowo się wywraca, a nogi się rozjeżdżają. Jeśli poród odbył się na pastwisku to powierzchnia służy wstawaniu, ale jeśli młode z matką są w pomieszczeniu należy sprawdzić czy maluch się nie ślizga. Wstawanie powinno być połączone z poszukiwaniem wymienia, matka często pomaga w tym młodemu odpowiednio się ustawiając i odwodząc tylną nogę, by łatwiej było mu dostać się do mleka i zachęcając charakterystycznym klikaniem. To bardzo ważny czas, kiedy oboje nawiązują więź. Najlepiej, jeśli młode wypije siarę do około 2 godzin po porodzie. Im szybciej tym lepiej, ponieważ zawartość przeciwciał, niezbędnych do nabycia odporności spada z każdą godziną, tak jak i przepuszczalność kosmków jelitowych cria. Pasywny transfer przeciwciał trwa około dobę od urodzenia, ale dla cria bezpieczniej jeśli wypije nie później niż po 8 godzinach. Jeśli samica pozwoli, można zdoić kilka kropel by upewnić się, że matka ma pokarm i później obserwować młodego czy po wypiciu ma białe ,,wąsiki” na górnej wardze.
To, czy i jak powinno się pomagać młodemu po porodzie to sprawa bardzo indywidualna. Jedni mają gotowy zestaw urodzeniowy i sposób postępowania, inni wolą dać działać naturze i interweniują tylko, gdy z młodym jest jakiś problem. Cria są bardzo różne, jedne rodzą się silne i szybko próbują wstać, innym schodzi z tym nieco dłużej. Większość właścicieli w Polsce zalicza się do pierwszej grupy i stara się jak najbardziej zwiększyć szanse cria na prawidłowy rozwój. W skład zestawu najczęściej wchodzą: czyste ręczniki, środek do dezynfekcji pępowiny (środki oparte na jodynie lub chlorheksydynie), waga, kubraczek, suszarka na ciepłe i zimne powietrze, termometr doodbytniczy, preparaty mleko zastępcze (np. siara w proszku lub zamrożona, mleko zastępcze), butelka, bandaże, rękawiczki lateksowe, gruszka (do usuwania płynu z jamy nosowej).
Pierwszą czynnością jest zazwyczaj ułożenie cria na czystym ręczniku w pozycji leżącej mostkowej z uniesioną głową i zdjęcie pozostałości błon z otworu nosowego i pyska oraz sprawdzenie drożności dróg oddechowych. Pozostałości płynu można usunąć za pomocą gruszki bądź podotykać i lekko ścisnąć nos, by wywołać kichnięcie, można też masować delikatnie boki klatki piersiowej. Jeśli cria nie oddycha może być niezbędna resuscytacja poprzez wdmuchanie powietrza przez nos (jak w pierwszej pomocy dla psa). Alpaki oddychają prawidłowo tylko przez nos. Jeśli cria nie oddycha należy natychmiast skontaktować się z lekarzem weterynarii. Jeśli młode oddycha można usunąć pozostałości błon płodowych z reszty ciała i wysuszyć (ręcznikiem lub suszarką), zdezynfekować pępowinę a następnie zważyć i zmierzyć temperaturę.
Jeśli na zewnątrz jest chłodno (zwłaszcza jeśli poród odbywał się wiosną) zakłada się kubraczek. Wkładając delikatnie palec do jamy gębowej można sprawdzić czy młode ma odruch ssania. Warto również przeprowadzić inspekcję w kierunku wad wrodzonych. Mogą to być: brak otworu odbytowego, brak/małe otwarcie sromu, rozszczep podniebienia, nieprawidłowe kończyny (np. przykurcze), atrezja nozdrzy tylnych (zmniejszona drożność lub niedrożność przewodów nosowych – oddychanie przez usta), wygięte uszy. Decyzję o postępowaniu podejmuje lekarz weterynarii po zbadaniu cria. Pojawiająca się przepuklina pępkowa, często sama zanika i nie jest zazwyczaj powodem do zmartwień. Czynności te nie powinny zaburzać tworzenia naturalnej więzi z matką (Fot. 1) ani prób wstawiania cria, część z nich (np. obejrzenie młodego) można zostawić na później, czasem, kiedy młode zaczyna się poruszać można zaobserwować, czy wszystko jest w porządku.
Niektóre matki, zwłaszcza mniej oswojone z człowiekiem, mogą bronić potomka i nie pozwalać się do niego zbliżyć. Jeśli jednak cria jest zagrożone musimy udzielić mu pomocy. Po udanym podniesieniu się, zrobieniu kilku kroków i wypiciu siary młode przez większość czasu leży. Część właścicieli po porodzie oddziela matkę z młodym od reszty stada w boksie wyścielonym słomą, by miały spokój. Jest to dobre rozwiązanie, gdy pozostałe samice mocno oblegają młodego i utrudniają nawiązanie więzi z matką. Czasem matce izolacja ułatwia skupić się na potomku. Niektóre samice natomiast stresują się, gdy oddziela się je od stada. Do 24 godzin po urodzeniu cria powinno wydalić pierwszy kał - smółkę. Podając czopek glicerynowy można mu to ułatwić. Przypomina ona małe jasnobrązowe bobki, zlepione razem w łańcuszek. Jeśli smółka nie została wydalona najlepiej wezwać lekarza weterynarii który zrobi lewatywę.
W drugiej dobie życia warto pobrać krew i zbadać poziom przeciwciał. Jeśli cria wypiło za mało siary lub była niedostatecznej jakości ich poziom będzie za niski. W takiej sytuacji odporność bierną można osiągnąć przez transfuzję osocza. Młode bez odporności ma małe szanse na przeżycie. Zdrowe, silne cria niemal ,,rośnie w oczach” i biega po pastwisku. Mleko od matki pije raz na godzinę, czasem nawet częściej (Fot. 2). Przez pierwszy tydzień cria waży się codziennie i za każdym razem powinno przybierać na wadze, ważna jest też kontrola temperatury ciała. Nieprawidłowości w tych parametrach są pierwszym zwiastunem problemów, a przy tak małym zwierzęciu reakcja powinna być natychmiastowa. Jeśli maluch jest słaby, niezbędne może być podanie przez lekarza weterynarii dożylnych preparatów wzmacniających (Fot. 3). W pierwszej dobie życia można podać wit. E i selen, a na drugi dzień wit. D3, co wzmocni cria.
Fot. 1. Wzajemne obwąchiwanie się Fot. 2. Cria pijące mleko z charakterystycznie służące nawiązywaniu więzi wygiętą szyją i podniesionym ogonem (autor G. Fritsch)
W idealnej sytuacji matka ma dużo dobrej jakości pokarmu i nie ma potrzeby dokarmiać cria. Niestety nie zawsze właściciel ma ten komfort. Są sytuacje, że matka ma mało pokarmu, a nawet nie ma go w ogóle lub ma zapalenie wymienia (mastitis), albo maluch ma problemy ze ssaniem wymienia. Bywa też, choć u alpak to rzadkość, że matka nie akceptuje potomka, a w najgorszym scenariuszu nie przeżywa. Cria trzeba ratować karmieniem z butelki. Jeśli jest taka możliwość matkę można zdajać i podawać mleko w butelce, poza tym dostępne są mleka zastępcze. Część właścicieli preferuje mleko kozie z dobrego źródła (nie ,,sklepowe”), krowie gorzej się przyswaja. Preparaty mleko zastępcze nawet dedykowane dla alpak można czasem kupić u lekarza weterynarii.
Również siara ma swoje zamienniki, można jej zapas przechowywać zamrożony (temp. -20°C, NIE wolno rozmrażać w mikrofalówce, najlepiej w ciepłej kąpieli wodnej). Produkty w proszku są nieco gorzej przyswajane przez młode. Siara i mleko to nie to samo. Siara produkowana jest przez pierwsze 24 godziny od urodzenia i to wtedy maluch ją wypija, jest bogata w przeciwciała i zapewnia mu odporność bierną na pierwsze miesiące życia. Po pierwszej dobie samica produkuje mleko. Jeśli jest potrzeba podania siary, to idealnie byłoby dwa razy co 30 min, później co godzinę przez około 6 godzin, później co 2 godziny. Młode powinno wypić siarę w ilości 10% masy urodzeniowej w ciągu 24 godzin. Im częściej, a mniej, tym lepsza wchłanialność przeciwciał. Dokarmiając mlekiem podaje się je również w ilości 10% masy ciała rozłożone na dawki co 2 godziny (1kg=100ml). Zarówno siara jak i mleko powinny być letnie (nie zimne, ani gorące). By nie zaburzyć więzi z matką młode najlepiej karmić stojąc/kucając od tyłu.
Fot. 3. Cria z wenflonem po podaniu środków wzmacniających (autor M. Kochaniec)
Cria, które przyszły na świat po trudnym porodzie (miały nieprawidłowe ułożenie, poród trwał długo, mają niską masę urodzeniową) powinny zostać otoczone szczególną opieką i z automatu traktowane jako ,,zagrożone”. Często słabe maluchy to wcześniaki, czyli takie, które zostały urodzone przed 335 dniem ciąży. Oprócz znacząco niskiej masy urodzeniowej (4-5kg), mają niewyrżnięte siekacze, opadające, zawinięte uszy (Fot. 4), słaby odruch ssania, delikatniejszą okrywę włosową, powyginane stawy nadgarstkowe i gumowatą powłokę na opuszkach. Są ogólnie słabsze. Matka może nie mieć wystarczającej ilości siary dla młodego. Takie maluchy najczęściej się dodatkowo dokarmia, regularnie waży i sprawdza temperaturę ciała, często również podaje dodatkowe preparaty dożylnie. Im mniejsze zwierzę tym szybciej traci też temperaturę ciała, więc trzeba pilnować, by się nie wychłodził.
Fot. 4. Cria z objawami wcześniactwa (lekko wywinięte uszy)
Cria mają swój niezaprzeczalny urok, a ich przyjście na świat to zawsze ogromna radość dla hodowcy. Warto jednak otoczyć je szczególna opieką, by w porę wychwycić wszelkie odstępstwa od normy. Duże, silne cria szybko rośnie, bryka po pastwisku i bawi się z rówieśnikami.
Mgr inż. Joanna Kapustka
Katedra Etologii Zwierząt i Łowiectwa,
Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie